Igranie ludzkim życiem. Setki strażackich aut mają zakaz wyjazdu do akcji

Chodzi o durny papierek z pieczątką. Może ktoś musi zginąć, żeby urzędasy wycofały się z tego absurdu - tak klną strażacy ochotniczych jednostek OSP. Od wielu miesięcy w całej Polsce trwa cicha akcja zamykania w garażach wozów ratowniczych. Według urzędników auta, które sprowadzono zza granicy, nie mają polskich certyfikatów bezpieczeństwa.

Jeśli w Aleksandrowie Kujawskim zawodowa straż pożarna wyjedzie do akcji ratowniczej na terenie powiatu, miasto liczące 12 tys. mieszkańców przestaje być strzeżone przed ogniem. Samochód, należący do OSP od listopada ma zakaz wyjazdu do akcji ratunkowych. Nawet gdyby się paliło i waliło, a matka z dzieckiem na ręku stała na dachu płonącego domu, strażacy nie mogą włączyć syren i lecieć na ratunek.

Afera w OSP. Strażacy są wycofywani z akcji

- Przyszło pismo ze straży pożarnej, że nasz samochód został wycofany z przydziału do akcji. Powód to brak certyfikatu bezpieczeństwa - mówi WP Robert Jętczak, strażak i wiceprzewodniczący rady miejskiej w Aleksandrowie Kujawskim (woj. kujawsko-pomorskie).

Tłumaczy, że ich renault to profesjonalne, ale używane auto sprowadzone z Francji. Kosztowało kilkadziesiąt tysięcy złotych, bo tylko na tyle było stać samorząd. Do tej pory strażacy OSP używali go przez 2 lata, ratując z pożarów, wypadków i katastrof kilkanaście osób. Przez zakaz udziału tego wozu w akcjach, mogą najwyżej pomóc w wypompowaniu wody z piwnicy, sprzątnąć zwalone drzewo itp.

Czytaj dalej
Patent na pleśń w doniczce. Uratujesz rośliny
Wiejska lemoniada. Gasi pragnienie i ułatwia trawienie
Nie chłoną toksyn. Polacy ich nie doceniają, a to najzdrowsze ryby
Pamiętacie Conchitę Wurst? Oto jak wygląda dziś
Mat. Promocyjny
Konieczność zbiórki opakowań. Dotyczyć ma przede wszystkim napojów
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić